Szpring zasadniczo służy do cumowania jachtu, ale bywa bardzo przydatny przy manewrze odejścia od kei.
Każda łódź je ma, chociaż nie każdy armator z nich korzysta. Bywają małe, duże, ładne, brzydkie lub też kolorowe i przeważnie nietanie. Często słyszę pytanie początkujących wodniaków: „A po co mi te plandeki?”. Odpowiedź jest bardzo prosta. Bez nich łódź bardzo traci na swojej funkcjonalności, a w niektórych sytuacjach użytkowanie jednostki bez plandek staje się wręcz niemożliwe.
Plandeki wykonywane są ze specjalnego materiału tapicerskiego, który nie
przepuszcza wody i jest bardzo odporny na działanie wilgoci i słońca.
„Ktoś musi wejść do wody” – te słowa kapitana spowodowały, że wszyscy na jachcie spojrzeli na siebie z nadzieją, iż czyjaś ręka ochoczo uniesie się w górę. Co innego skakać na główkę w pięknej, lazurowej zatoczce, gdzie nasz zakotwiczony jacht kiwa się delikatnie z burty na burtę, słońce pozwala podziwiać podwodną florę i faunę, a na rozgrzanym pokładzie czekają suche ręczniki i lunch, a co innego znaleźć się teraz w szarej portowej wodzie, gdy wiatr miota łodzią, aura jest raczej jesienna, a nieustająca mżawka nie nastraja optymistycznie co do reszty urlopu...
Większość chorwackich łodzi budowana jest z myślą o wędkowaniu. Oczywiście nie wszystkie, ale w lokalnych marinach widać wyraźną przewagę „wędkarzy” nad „ścigantami”. Kuster 19 jest przykładem wyjątkowo starannie zaprojektowanej łodzi wędkarskiej.
Większość dużych jachtów prezentowanych na wielkich imprezach targowych to rezultat pracy dużych zespołów projektowych i wykonawczych. Wśród producentów takich jednostek spotyka się jednak również ludzi z pasją. Dzisiaj przedstawię jednego z nich, pana Pascala Villanovę z St. Tropez, oraz jego dzieło – piękny sportowy jacht motorowy Asterie, tyle że, bagatela, pięćdziesięciostopowy!